Jeśli ktoś spodziewał się rewolucyjnej płyty, czegoś nowego, świeżości i jakiejś odmiany w stylu "Króla Podziemia"... niestety zawiódł się. Natomiast jeśli spodziewałeś się wysokiego poziomu i starego, dobrego TeTrisa w okresie dominacji elektronicznych bitów i tekstów o "dupach" jest to z pewnością materiał dla Ciebie.
Nie będę się rozpływał i pisał że płyta mnie zachwyca i kładzie na obie łopatki bo bym musiał kłamać. Nie napiszę też że będę do tej płyty wracał codziennie, co więcej, nie ma na tej płycie kawałka który spowodował bym włączył w Winampie "Tryb powtarzania: UTWÓR". Jednak płyta nie odstrasza. Ma charakterystyczny dla Teta klimat. Co od razu mnie zainteresowało to z pewnością podkłady... w których nie brakuje praktycznie nic. Ich brzmienie od razu daje efekt w postaci większego luzu czy zmiany podejścia do płyty. Od pierwszych sekund bitu wiadomo że nie będzie to płyta łatwa nastawiona na pozyskiwanie nowych słuchaczy. Co ciekawe w większości ich producentem jest sam raper. Przesłuchując po raz pierwszy w zasadzie słuchałem jedynie bitów, chyba nie byłem wystarczająco skupiony albo teksty po prostu nie przyciągały mojej uwagi... stąd pierwsze wrażenie było negatywne. Po drugim jej przesłuchaniu, skupiając się już głównie na tekstach, odniosłem wrażenie że już niektóre punchliny słyszałem, choćby "długi dystans jak Promoe / a nie kwestia promocji" oraz część linijek z tracku "Magnum 2", aczkolwiek tu można to wybaczyć taktując kawałek niejako kontynuację pierwszej jego części z epki "Naturalnie". Jednak to mogło być po prostu wrażenie, ponieważ płyta jest bardzo podobna do poprzednich. Czy to jej plus czy minus nie jestem w stanie powiedzieć.
Nie ukrywam, że kawałkami wartymi uwagi od razu wydały mi się tracki "Na Tacy" i "Autorytet". W pierwszym podkład ujawnia chillout, teksty ujawniają wysoki poziom rapera. Drugi przyznaję zainteresował mnie głównie dlatego iż usłyszałem na prawdę dobry wjazd, który następnie okazał się solidnym i w swej prostocie świetnym bitem, plus skrecze z Pezeta. Dalej już było tylko lepiej... śmiało mogę powiedzieć że jest to najlepszy kawałek tej płyty, który w momencie zakończenia wywołał grymas na mojej twarzy z powodu konieczności oczekiwania na kolejny kawałek. "Jeden świat" na którym słyszymy Teta w kooperacji z "W.E.N.Ą", kawałek o tyle ciekawy, że udany występ zaliczył wspomniany gość, sam Tetris nie wypadł jakoś rewelacyjnie. Pozostając przy featach nie możemy zapomnieć o Ostrym... zaczyna się fajnie... jedziemy dalej... eeee, nie znowu Tet wypada jakoś blado, Ostry poziomu też nie podniósł, tym bardziej że nie znoszę kiedy nawija z "zatkanym nosem", nie wracamy do tego. Nie ukrywam, że po tym jak zobaczyłem Łonę na gościnnym pomyślałem że kawałek musi być dobry. Bit na którym szczeciński raper powinien czuć się jak ryba w wodzie jest dobrym zwiastunem tracku... no i na reszcie Tetris nie zawiódł, tym bardziej że nie często można go słyszeć w imprezowym kawałku. Łona jak to Łona nigdy nie zawodzi. Płyta nosi tytuł "Dwuznacznie" więc wykazałbym się rzadkim brakiem profesjonalizmu gdybym nie wklepał kilku linijek o kawałku tytułowym. Na pewno ale to na pewno nie miał to być hit dyskotekowy. Tetris jak zresztą w większości kawałków chciał przekazać coś z własnego życia. Spokojny bit, a wręcz melancholijny, daje impuls uruchamiający przemyślenia nad trackiem, do czego też Was nakłaniam.
Płyta sądzę, że warta przesłuchania nie mniej jednak podtrzymują iż nie wnosi ona wiele nowego do kanonów polskiego rapu. Pełna zaskakujących rymów i tekstów. Niestety porównując płytę z poprzednimi możemy dojść do wniosku iż Tetris rozwinął się tylko nieznacznie. Z przykrością też muszę stwierdzić iż mam nieodparte wrażenie, że w niektórych momentach artyście zabrakło świeżych pomysłów. Podsumowując, płytę można zaliczyć do dobrych płyt (niestety tylko dobrych), na wysokim poziomie z bardzo dobrymi podkładami, którą warto włączyć do audioteki.
0 komentarze:
Prześlij komentarz