Chyba jeszcze nigdy o Polskim raperze nie było tak głośno jak po ostatnim koncercie Peji w Zielonej Górze. Jaki jest Peja można się spierać w nieskończoność. Można mówić że ulicznik, że cham, że kiepski raper. Tak czy inaczej niezaprzeczalnym faktem jest to iż poznaniak na pewno coś osiągnął i stał się z podrzędnego artysty osobą medialną i dla wielu wzorem do naśladowania.
Przejdźmy do zachowania artysty podczas koncertu. Każdy ma swoje granice, fakt ale czy artyście, jak na polski rynek muzyczny, nie małego kalibru wypada tak zareagować? Czy nie można było zwrócić się do ochrony? Można. Zgodnie z literą prawa artysta powinien ponieść konsekwencje. Nie ma też co ukrywać, piętnastolatek przeholował. Niemniej jednak nie tłumaczy to osoby o tyle starszej i wiele bardziej doświadczonej życiowo (scenicznie) jak Peja. O dzieciaku można powiedzieć tylko i wyłącznie "debil". Co takiemu można zrobić? Zlinczować nie można... a jednak! Jeśli sąd nie wyda wyroku skazującego okaże się że lincz jest dozwoloną formą usunięcie frustrujących nas osób z koncertu. Niektórzy mówią "co dzieciak tam robił skoro nie lubił Peji?" a no na koncercie występowali inni artyści albo po prostu zapłacił za bilet tylko i wyłącznie by pokazać środkowy palec Peji, ot idiota czerpie przyjemność z takiego zachowania. Ciekawe tylko czy jest obecnie zadowolony z wyniku swojej inicjatywy.
Równie ciekawą sprawą jest postawa jaką wykazały się osoby tak naprawdę odpowiedzialne za to wszystko czyli nikt inny jak Urząd Miasta Zielona Góra i pracownicy ochrony. Media Urząd Miasta zostawiły tak naprawdę bardzo szybko w spokoju. Bo urząd taki jest niemedialny, kiepsko się sprzeda a dodatkowo ten zwalił wszystko na artystę obiecując (i jednocześnie umywając ręce) :"Peji nigdy więcej do Zielonej Góry już nie zaprosimy". Urząd rzucił również kamień w stronę firmy ochroniarskiej, którą sam zresztą zatrudnił! Każdy organizator koncertu ponosi konsekwencje tego co się na nim działo.
Podsumowując wina jak zwykle leży po środku. Po stronie Peji bo mimo tego że powinien to nie wytrzymał, dzieciaka bo po prostu jest "kretynem", Urzędu bo zatrudnił kiepską firmę ochroniarską, firmy bo wykazała się brakiem profesjonalizmu i w końcu mediów, które szukają taniej sensacji podkręcając atmosferę. A najbardziej ucierpiała na tym subkultura hip hopowa. Bo jeśli "wjeżdżać" na artystę to widać jakich mamy raperów, natomiast jeśli "wjeżdżać" na dzieciaka mamy negatywny obraz polskiej subkultury.
0 komentarze:
Prześlij komentarz